Opublikowany przez: monika.g 2019-08-17 01:53:54
Autor zdjęcia/źródło: Polski misjonarz uratował życie noworodka w Afryce @ facebook.com/Br Maciej Jabłoński
Brat Maciej Jabłoński należy do zakonu Kapucynów. Obecnie prowadzi ostry dyżur pediatryczny w niewielkim mieście Ngaoundaye, na styku granic Republiki Środkowoafrykańskiej, Czadu i Kamerunu. Pracuje w bardzo ubogim i wręcz prowizorycznym szpitalu, w którym codziennie walczy o życie dzieci i noworodków.
Brat Maciej na swoim koncie na Facebooku publikuje informacje i zdjęcia ze swoich codziennych zmagań na placówce. Tak opisuje wspomnianą historię:
"Dziś około 7:00 zostałem wezwany do szpitala, by pomóc rodzącej kobiecie. Okazało się, że trzeba przeprowadzić cesarkę. Około 9:00 na świat przyszedł mały chłopczyk. Nie dawaliśmy mu wielkich szans na przeżycie".
Dziecko było owinięte pępowiną, niedotlenione, nie dawało oznak życia. Po podaniu leków jego stan się poprawił. Jednak o godzinie 14:00 znów wezwano brata Macieja do szpitala z powodu hipotermii malca. Wychłodzenie organizmu było tak duże, że nie pomagały butelki z gorącą wodą, koce i folie termiczne.
„Wpadłem na pomysł, że moje ciało podziałało jak inkubator. Tak więc maluch na brzuch, zawijamy w folie i grzejemy.” – relacjonuje brat Maciej.
Pomysł się sprawdził, chłopiec przeżył i ma się dobrze. Kontakt „skóra do skóry” i okrycie folią termiczną zdziałały cuda.
„Udzieliłem mu Chrztu Świętego, ma na imię Merveille de Dieu Mathias, czyli Cud Boży Maciej. Cud Boży - bo to cud że żyje. Maciej, no wiadomo, że po mnie” – podsumowuje misjonarz.
Brat Maciej bez wahania podjął wszelkie środki, aby uratować życie maluszka. To nie pierwsze (i na pewno nie ostatnie) dziecko jakie misjonarz uratował przed śmiercią. Jednak, aby jego działania były jeszcze skuteczniejsze placówka, w której pracuje potrzebuje sprzętu medycznego, aby mógł ratować życie większej liczbie dzieci, noworodków i ich matek. Brat Maciej prosi więc o wsparcie i pomoc:
„Żebrać się nie wstydzę, to proszę z grubej rury. Lista życzeń do św. Mikołaja jest taka: inkubator, defibrylator z monitorem - wersja z karetki, USG, RTG, koncentrator do tlenu x2. Wiem, że proszę o wiele, ale wiem też, że wszystko jest możliwe”.
Stał się kolejny cud, bo zaraz po opublikowaniu apelu odpowieziała na niego pani Paulina Szubińska-Gryz. Razem z Fundacją Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym „Kawałek Nieba” postanowiła ona pomóc misjonarzowi i założyła specjalne subkonto, na które można wpłacać pieniądze na zakup sprzętu medycznego na misje. Potrzebne jest 600 tysięcy złotych. Pani Paulina chce zdążyć z zakupem chociaż części sprzętu do września, ponieważ wtedy do Afryki płynie kontener, a pływają one zaledwie cztery razy w roku.
ZOBACZ TAKŻE:
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.